Dlaczego warto jest pracować w trakcie erasmusa?
Słuchajcie, bo to nie jest żart, ja w mojej firmie na część etatu w firmie reaserchingowej zarabiam 130 CZK na godzinę (przypomnę przelicznik 1/6, daje to 20 zł na godzinę) niedawno na grupie Erasmusów na moim uniwerku w Brnie widziałam ogłoszenie z tej samej firmy dla Niemieckich Native Speakerów (300 CZK / h).
Co prawda, pracowałam póki co tylko dla firmy X, ale pozwólcie, że podzielę się z wami obserwacjami.
Jestem polskim native speakerem - robię około godzinne szkolenie z zagadnień, które musimy znać, żeby nie wyjść na totalnego głupka przez rozmówcą i siadamy do telefonu.
Jest to w istocie jednak inna praca niż call center. Jakie są różnice?
Przede wszystkim dana grupa ma przed sobą konkretny cel - dzwonić do wybranych firm w Polsce i wypełniać coś w rodzaju ankiet na podstawie przeprowadzanych rozmów. Macie wyrobić konkretny wynik (tj. ilość kwestionariuszy) w określonym czasie. Jeżeli uda wam się współpracować, - przekazywać umówione spotkania, pożyczać sobie niewyekspolatowane bazy danych - uda się skończyć w terminie.
Ukończenie w terminie = pełna stawka podstawowa lub premia
Przerwy - i to kiedy chcecie. Powiedziałam kiedyś mojemu team liderowi, że chciałabym zapytać go o przerwy. Spojrzał na mnie bez zrozumienia: "Ok. I co z nimi?". Przerwy, w chwili kiedy to wy chcecie! Nieuzależnione od nikogo i niczego. I nieograniczone czasowo. A siedź tam godzinę na tej przerwie... TU UWAGA jest to bardzo zrozumiałe, zważywszy, że wam za nie nie płacą... Tak... witamy w świecie przerw, które lepiej sobie odpuścić, jeżeli jesteś tu na trzy godziny przed zajęciami. Naprawdę. Odpocząć można za trzy godziny w drodze na zajęcia.
Możecie pić i nawet podchrupywać sobie co nieco w trakcie pracy... Pod warunkiem, że wasze stanowisko nie będzie wyglądało jak koryto i nie zamoczycie kawą bazy danych. No i przede wszystkim, nie dzwonimy do "Pana Prezesa Mirka" z pełną buzią.
Umówmy się, nie ma za wiele do roboty. 2-4 ankiet na godzinę na poprzednim projekcie to był max., który udało mi się wyrobić (czasami była to jedna na dzień). Większość czasu mimo wszystko spędza się na proszeniu sekretarek o przełączenie do Pana Dyrektora, czy kogoś tam. Jeżeli myślicie, że bazy danych zawierają konkretne infomację, to srogo się zawiedziecie. Za to słuchając melodyjki w telefonie, możesz podjeść ciacho, przeczytać kolejną stronę książki (jak nikt nie patrzy) czy zamienić kilka słówek z koleżanką ze stanowiska obok.
Na fajce dużo osób mówi po angielsku. W końcu jesteśmy z różnych stron świata. Ale dużo śmiga też po czesku, więc nie ustajemy w treningu. Warto się uczyć szczególnie wówczas, gdy wchodzisz do biura po długiej nieobecności szefowa mówi coś o tobie współpracownicom, odwrócona do ciebie plecami, błogo nieświadoma twojej obecnośni, aż do momentu, gdy zapobiegliwa współpracownica, że właśnie weszłam, patrzę na nie i czekam. Wszystko kwituję krótkim "No tak, jestem", żałując, że nie usłyszałam całej rozmowy, i wcale nie tak dobrej znajomości języka xD
Nawet tak nieambitne zajęcie jak ankieter w obcym kraju w CV może być tylko zaletą, nigdy wadą, zwłaszcza jeżeli nazwiesz się specjalistą do spraw gromadzenia informacji, czy nadasz sobie jakiś inny dziki tytuł xD. Tłumaczenie jest kwestią otwartą w końcu umowa jest spisana po czesku i angielsku.
Niektóre duże firmy ponoć rozdają też kupony SODEXO. Co prawda u mnie nie, a przynajmniej nie mi, ale w Albercie nonstop widzę jak ktoś nimi płaci. Może i wam uda się trafić w takie miejsce.
Najfajniesze w mojej pracy jest jednak to, że projekty trwają krótko (pierwszy trwał niecały miesiąc zarobiłam ponad 5000 CZK, obecny ma trwać dwa tygodnie, zobaczymy jak będzie), więc jeżeli coś wam nie przypasuje, można po prostu wyczekać do końca (jak mówiłam praca bardziej jak grzanie fotela w domu), zgarnąć hajs i szukać dalej.
Dobre rozwiązanie żeby dorobić, całkiem niezłe dla studentów.
Minus - nie pracują w soboty i niedziele, ani po 17:00, co jest oczywiste, bo wówczas ważnych ludzi już w biurze nie zastaniesz.
Ale zawsze pamiętajcie, że za zdobyty hajsik można kupić sobie coś dobrego!
Na przykład winko (tak, przemawia przeze mnie uzależnieniowiec), na foteczce:
ulica nieopodal mojego wydziału. Zdjęcie zobione szyldowi VINOTEKI (żółty po lewej stronie) spod szyldu VINOTEKI (brązowy po prawej).
Jeżeli zdarzy się, że przejdziecie ulicą, na której nie ma ani jedenej vinoteki, wiedzcie, że z pewnością oddalacie się od centrum.
Ja - jak dziś powiedziałam mojej siostrze - bardzo ciężko pracuję nad tym, aby zacząć się uczyć. Nie uczę się ciężko, tylko właśnie ciężko próbuję się uczyć. Nie jest to łatwe. Tyle rozpraszaczy. Dzisiejsza impreza w Fledzie. Ale zapasy gotówki topnieją, a poza tym trzeba jeszcze oddać trzy prace. Przeczytać dwie książki na TEATR, zrobić TYSIĄCE zadań na ŚWIATOWĄ LIT., spróbować przejść przez jakiś wstęp do języka czeskiego inaczej nie zdam sesji xD Zacząć się przykładać do przekładania z czeskiego.
Powiem wam, że nie jest lekko, nie jest lekko... A moja natura lenia wcale nie pomaga.
Galeria zdjęć
Chcesz mieć swojego własnego Erasmusowego bloga?
Jeżeli mieszkasz za granicą, jesteś zagorzałym podróżnikiem lub chcesz podzielić się informacjami o swoim mieście, stwórz własnego bloga i podziel się swoimi przygodami!
Chcę stworzyć mojego Erasmusowego bloga! →
Komentarze (0 komentarzy)