Wy i Wasze głupie marzenia.

Opublikowane przez flag-pl Ola Noga — 7 lat temu

Blog: 46 państw Europy przed 30-stką.
Oznaczenia: Erasmusowe aktualności

Chwalę się, żalę i przeklinam, a nawet dziękuję.

Zanim zacznę pisać o tym, jaka większość ludzi (może też i Was) jest głupia, to chcę podziękować. Wczorajszy post ma prawie sto wyświetleń. Patrząc na to, że prowadzę bloga od kilku dni i nie piszę o podbojach Ameryki, śmiem twierdzić iż odnoszę mały sukces. Dziękuję Wam, nabijacie mi punkciki, a to przybliża mnie do pieniążków, które bardzo bym chciała wydać na zobaczenie nowych państw. A teraz już nie będę dziękować, chwalić Was ani siebie, chociaż siebie może jednak będę.

Notka przeplatana będzie zdjęciami - dokumentami mojego życia.

Wasze głupie marzenia nie są nawet marzeniami.

Przeciętny, a pewnie nawet i nieprzeciętny mieszkaniec Ziemi nie wie, co kryje się pod słowem marzenie. Sama jeszcze parę godzin temu o tym nie wiedziałam, byłam tępa tak, jak i Wy. Wpadłam na swój geniusz jadąc tramwajem, w którym temperatura wynosiła milion stopni, a dwie Polki mieszkające w Czechach (pewnie Erasmuski) rozmawiały o egzaminach i o tym, jak to im się marzy je zdać. Słuchałam żali i z minut na minutę uświadamiałam się w ich oraz własnej głupocie.

O czym marzyły? No tak, pisałam już, o zdaniu zbliżających się sprawdzianów akademickich. Zapewne należały do ludzi (a może i nie, ale na potrzeby notki to sobie wymyślę), którzy marzą o dalekich podróżach, willi z basenem, szczęśliwej rodzinie i milionach na koncie. Kto by tego nie chciał, niech pierwszy rzuci kamień. Pach! Ja o tym nie marzę, dom z basenem to przeżytek, nie wystarczą mi miliony, chcę miliardy. A teraz, jak już sobie pożartowaliśmy, to ruszajmy dalej.

Ja też miałam marzenia, do dziś, a wśród nich:

  • Zwiedzić lasy Japonii i Tokio
  • Skończyć studia filologiczne magisterskie i prawnicze
  • Mieć psa albo dostać psa od kogoś. Wielkie marzenie i nie takie łatwe do spełnienia, pies to obowiązek. Trzeba mieć dla niego czas, pieniądze na utrzymanie i chęci wstawania rano. Nie mam tego i raczej kundla posiadać nie będę, no chyba, że dostanę na urodziny (21.06), to wtedy te wszystkie wcześniej wymienione rzeczy się znajdą. Od razu mówię, a raczej piszę, że pies ma być mały i podobny do tego, co mi jakiś czas temu zdechł (Didi, kocham Cię bardzo, mam nadzieję, że szczasz na wszystkie chmury w niebie. Jak co, to już się nie gniewam o popuchniętą podłogę, mogłabyś wrócić)

Lista była o wiele dłuższa, teraz skróciła się do dwóch:

  • Chcę być zdrowa
  • Chcę, żeby moja rodzina była wiecznie zdrowa

Oryginalna nie jest jestem, wiem, ale to jest najmniej ważne. Patrzcie, piszę, że wcześniej więcej chciałam, a teraz tak mało. Co się stało? Uświadomiłam sobie coś.

Odpalcie Wikipedię i sprawdźcie, co oznacza słowo marzenie, albo poszukajcie w jakimś słowniku. Sprawdzacie? Pewnie nie, bo leniwi z Was ludzie. Nawiasem mówiąc, polecam sprawdzać wszystko na Wiki, czasami wyjdziecie z błędu, w którym długo tkwiliście. Ja na przykład wczoraj dowiedziałam się, co to jest speed. Moja współlokatorka dręczona była przez myśli na temat pewnego aktora, głowiła się jakiś czas, aż w końcu odpaliła naszego boga i już wie, że aktor grający w serialu Narcos (polecam) grał również w Grze o tron (czemu tylko pierwszy sezon jest dobry?!).

Nadal nie ruszyliście żadnej encyklopedii internetowej, trudno, sama wytłumaczę. Marzenie to coś, czego pragniemy, ale nie robimy nic, by to się stało. To taka nasza fantazja, często ukrywana przed światem, podobnie, jak większość fantazji seksualnych (biedni mężczyźni i kobiety bojące się mówić głośno). Mi się marzy jeść dziennie 20 burgerów i nie tyć, ale nic z tym nie robię, nie jem i nie tyję, ale mi się marzy. Po co? Nie wiem, może kiedyś zacznę tyle jeść i będzie jakiś sens, teraz nie ma – taki tam nie najlepszy przykład.

wy-wasze-glupie-marzenia-cc39cf68c8bf434

                                    To już zrobiłam, byłam na Camp Nou.

Marzenia, to coś nierealnego (może ten wcześniejszy przykład całkowicie jest bezsensowny, ale niech już zostanie). Rozumiecie? Możemy powiedzieć, że naszym marzeniem jest, aby Polska zamieniła się w Nowy Jork. Nie możemy tego osiągnąć, zrobić – niewykonalne, ale chcemy.

Mylicie marzenia z celami. Cel to coś, co chcemy i jesteśmy w stanie zrobić, ale nie zawsze mamy ochotę wstać wcześniej z łóżka, biegać 30 minut, czy uczyć się kilka godzin. Celem dziewczyn z tramwaju było zdanie egzaminu, nie marzeniem. Są w stanie to osiągnąć, pewnie nawet osiągną. Moim celem jest zwiedzić Japonię. Nie marzę o tym, ja tego chcę. I co mi tam jeszcze się marzyło? Studia? Co to za głupia fantazja, przecież dążę do ich ukończenia, to takie bliskie i realne, że niedługo dotknę pierwszy dyplom.

Z moimi marzeniami jest inaczej. Mogę jednie dbać, żeby marzenia były lekko bardziej realne. Odrzucić odżywki, zdrowo jeść i uprawiać sporty, ale nie wiem, czy genetycznie nie jest obciążona i nie zachoruję na chorobę psychiczną, czy pewnego dnia pomimo grubego ubrania nie przeziębię się, a mój układ odpornościowy nie padnie. Nie wiem, dlatego marzę o tym, fantazjuję i łudzę się, że rodzicie nigdy nie zachorują, jakiś Parkinson nie przejmie sterowania nad moim ciałem i umysłem. Łudźcie się ze mną, proszę.

Wyśmieję Was, a siebie pochwalę.

Było o tym milion notek, artykułów i książek, ale ja chętnie dodam jeszcze coś od siebie. O czym? O tym, że ludzie nie robią nic ze swoimi celami, o tym, jak je realizować i wypisywać na kartce.

Co do tej kartki, często mówię, że mam spisane marzenia-cele gdzieś tam. Tak serio, to nie mam. Zmieniam zdanie częściej niż małe dziecko, jedynym stałym punkcikiem jest Japonia. Nie wiem czemu tak na nią się uparłam. Od gimnazjum mam ją w głowie.

Muszę Wam przekazać, ze nie ma dla mnie rzeczy niemożliwych. Jestem zdania, że jeśli czegoś bardzo pragniemy, to to zdobędziemy (banał), a jak nie zdobędziemy? Nie chcieliśmy tak bardzo.

Mówicie, że chcecie być bogaci. To jest najgłupsze „marzonko” świata, bo najłatwiej je spełnić. Najpierw należy jednak rozróżnić bogactwo od bogactwa. Dla mnie bycie bogatym, to co najmniej 2 miliony na koncie przy posiadaniu już domu, samochodu itp. Dla niektórych 500 tysięcy, dom i samochód to bogactwo (tak nisko mierzą). Co zrobić, żeby osiągnąć bogactwo? Miliony mamy dróg. Zacznę od kobiet, bo im jest łatwiej. Jeśli jesteś ładna możesz się puszczać za pieniądze, znaleźć bogatego męża, czy sprzedać swoje dziewictwo, jeśli jesteś brzydka… możesz sprzedać kilka organów itp., jest też inna droga, ta cięższa i tyczy się ona również mężczyzn. Marzyciele, przykro mi, ale musicie zmarnować pół życia. Zaczynamy wcześnie. Wybieramy sobie zawód, w którym zawsze dużo się zarabia, coś typu prawnik, sędzia, lekarz. Następnie uczymy się dniami i nocami, podlizujemy nauczycielom i wykładowcą, dajemy dupy (sory za wyrażonko), jeśli nie byliśmy najlepsi na uczelni i nie chcą nas przyjąć na dobre stanowisko po studiach. Bierzmy udział we wszystkich dyskusjach, zajęcia itp. Po prostu walczymy o swoje przyszłe miliony. Ta droga rzadko jest wybierana, ta w sensie nauki i ciężkiej pracy, sprzedawanie ciała przecież jest normą w naszych czasach.

Do bogactwa nie tylko dążymy przez wyżej wymienione przykłady. Granie w totka, to również dążenie do celu, ale w wersji dla leniwych. W sumie możemy tu już wyczuć marzycielstwo, bo przecież nie wpłyniemy zbytnio na kuleczki w maszynie losującej, jednak pamiętajmy, że coś robimy. Kupujemy papierek, zaznaczmy liczby i sprawdzamy.

Opcji jest milion, nie będę o każdej pisać, nie chce mi się. Wolę opisać tutaj to, co najbardziej mnie wkurza.

wy-wasze-glupie-marzenia-68ec254ab093110

Widziałam Paryż i wieżę!

Wkurzacie mnie znajomi i przyjaciele (kto do nich należy?) - 1!

 Kiedy słyszę, jak mówicie o chęci przygarnięcia dużych sum, a widzę, że nie robicie nic, to krew mnie zalewa. Studiujecie jakiś pospolity kierunek, imprezujecie i żyjecie, jak przeciętni ludzie. Marudzicie i marudzicie. Nikt nie ruszy główką, skąd zdobyć kilka stówek więcej w miesiącu. Lepiej płakać w poduszkę, a później iść chlać na nie swój rachunek. Lepiej, nie? Pewnie, sama czasami tak robię. 

Myślicie, że można przeżyć za 1500 złotych miesięcznie imprezując dwa razy w tygodniu, jeżdżąc taksówkami, chodząc na drogie zajęcia sportowe? Nie można, uwierzcie, nie można.

Mieszkałam w Gdańsku, za pokój płaciłam 800 złotych, 500 miałam na życie (jedzenie, imprezy itp.), 160 zł na karnet do Tigera (siłownia), czasami jakieś dodatkowo dodatkowe pieniądze od rodziców. Myślicie, że za te 500 złotych przeżyłabym miesiąc w Trójmieście? Większość z Was mnie zna, wie, że trwonię siano, jak głupia i że raczej zawsze coś w portfelu mam. Lubię mieć więcej... a jak lubi się więcej, to więcej trzeba myśleć. Więcej, więcej, więcej.

Przeliczcie sobie ile wynoszą Was imprezy, załóżmy siedem w miesiącu. Sporo kasy, nie? Doliczcie do tego jedzenie i codzienne wydatki. Jeszcze więcej.

Piszę o sobie, a większość osób czytających zarzuci mi, że się chwalę pieniędzmi. Nie, nie chwalę się sianem na koncie, a mózgiem, którego używam, chociaż IQ na bank mam przeciętne. Ooo, ktoś pewnie powie, że ma bogatych rodziców, dlatego tak sobie piszę. Pewnie, że mam, kocham ich za to, że ruszyli główką i wyszli z biedy, że nauczyli mnie kombinować. Tylko niestety… ja, tak bogatymi, jak Wy ich nie nazwę. Są średnią klasą. Dostarczają mi tyle gotówki ile mogą, chociaż wiem, że „ile mogę” zawsze mogłoby być wyższe. Nie narzekam na to, co mam. Mam wiele, a wiele więcej mogłam mieć i mogę. Skorzystałam z tej opcji, pogłowiłam się kilka miesięcy i ruszyłam. Na koncie z 1500 złotych robiło się o wiele więcej, żyłam tak, że zastanawiam się, jak ludzie mogą wierzyć w to, że utrzymuję się wyłącznie z pieniędzy rodziców. Co robiłam i jak robiłam, co robić będę i co teraz kombinuję? Kiedyś to opiszę, ale raczej nie tutaj.

I o co mi chodzi? Jeszcze nie wiecie? O to, że jeśli zaczniecie myśleć, dostrzegać to, czego inni zobaczyć nie mogę, dacie sobie radę z tym milionem, czy dwom. Ja nie dorobiłam się ich jeszcze, nie wiem, czy bym chciała. Jestem zbyt leniwa, żeby ciągle używać mózgu i biegać za sianem. Kiedyś może skorzystam z opcji totek i wtedy będę się szczycić złotem, ale teraz… Teraz mam inne problemy.

wy-wasze-glupie-marzenia-a2cfa0be81cd861

                 W zielonych spodnia i białej kurtce maszerowałam ulicami Berlina.

Wkurzacie mnie ludzie - 2!

Coś mi się marzyło. Tak, to było marzenie. Kilka miesięcy temu powiedziałam do koleżanki, że chciałabym, żeby Len Faki był w Polsce. Marzenie, bo przecież ja ściągnąć go tutaj nie mogłam i nie robiłam nic w tym celu. Uwaga, Len Faki zagra w Instytucie Energetyki w ten piątek. Marzenie się spełniło.

Dobra, dobra… On zagra, ale teraz trzeba tam jechać, jak już moje fantazje tak łatwo ktoś spełnił. I tu jest to, co mnie wkurza. Ludzie jarają się muzyką, marzą, mają cele usłyszeć kogoś, zobaczyć. Zapisują się na wydarzenia, zapewniają, że jadą i nagle PACH! Nie mają pieniędzy, czasu lub wolnego w pracy. To jest żałosne. Wy jesteście żałośni. Wasze cele, czy tam marzenia nawet nie są prawdziwe, oszukujecie siebie i innych. Czcza gadanina, że czegoś chcecie najbardziej mnie irytuje. Imprezy muzyczne, to tylko przykład, równie dobrze mogłabym napisać o wycieczkach.

Jak to nie macie czasu?! Na własne pragnienia? Jak to pieniędzy? To za co będziecie jeść? Aaa, jednak macie na jedzenie. Na imprezy nie macie, rozumiem… Wolnego w pracy? A gdybyście wydali pieniądze na imprezę to co? Wasi rodzice, przyjaciel, czy ludzie na ulicy nie daliby Wam kawałka chleba? Proszę, piszcie teraz, że nie chcecie żebrać tylko dlatego, żeby jechać gdzieś kogoś usłyszeć, piszcie sobie. Piszcie też, że nie będzcie kłamać w pracy, że macie sraczkę od dwóch dni i nie możecie wyjść z łóżka, bo brzydzicie się kłamstwem. Tłumaczcie wszystko, zaprzeczajcie, ale pamiętajcie, że jesteście żałośni, bo nie potraficie spełniać własnych sztucznych pragnień, o prawdziwych już nie wspomnę.

Chociaż nie mam już tyle pieniędzy, co kiedyś, to nie jestem w stanie zrezygnować z wyjazdów. Wiem, że przez miesiąc będę jadła chleb w jajku, pożyczała hajs od rodziców, czy ściągała długi. Wiem, że będę wkurzona, że czekolada na mnie patrz tak pięknie, a ja nie mogę jej kupić, bo do końca miesiąca mam 50 złotych, a jeszcze 10 dni. Wiem, ale wiem też, że umrę za ileś tam lat, a umierając będę cieszyła się z tego, że byłam w tym pieprzonym Madrycie mimo tego, że na koncie miałam dwie stówy do 12 czerwca.

wy-wasze-glupie-marzenia-b4b3a015491e93e

                                                  Widziałam Wenecję.

Jakim banałem jest carpe diem każdy dobrze wie, ale czemu nikt nie wie, że banałów trzeba czasami się chwytać. Od podstawówki uczymy się tego łacińskiego powiedzonka, a mnie codziennie zadziwia to, że ktoś nie wziął sobie go do serca. Tak, są różni ludzie, słabi i silni, leniwi i nie. Wiem o tym, ale zaakceptować  nie mogę. Nie, po prostu gdy słyszę Wasze „nie mam pieniędzy”, a później widzę jak idziecie na 5 małych imprez w swoim mieście, zamiast lecieć do jakiejś pięknej stolicy innego państwa, to mam wrażenie, że żyję wśród idiotów i z obawy, że sama taka się stanę, wsiadam w autobus i realizuj plan-odtrutkę.

Wyżaliłam się Wam, a teraz chcę dodać, że imprezy, czy zwiedzanie, to tylko przykłady. Mogłabym pisać o uczuciach, czy formie fizycznej, ale te pierwsze są mi bliższe. Rozumiecie? Mam nadzieje…

Co już zrobiłam ze swoim życiem i czy to dużo?

Prześladuje mnie od dawna jedna myśl. Boli i obniża samoocenę. Są ludzie, którzy robią dużo więcej niż ja, to mój słaby punkt. W momencie, w którym ktoś mi mówi, że zrobił ostatnio to i to, i tamto, a jutro będzie robił jeszcze to, włączam porównywarkę. Czy oby mi tylko się nie wydaje, że robię tak dużo? Przecież ten człowiek robi więcej, ba, nawet robi rzeczy ciekawsze. I maleję, kurczę się.  

Każdy ma jakiś kompleks, mnie prześladuje ten maleńkości. Jeśli przez jakiś czas jesteś w czymś najlepszy, przywykasz do tego, że możesz uważać się za wyżej postawioną osobę. Tak było ze mną. Było, bo już od dawna nie jest. Byłam najlepsza, nie były to rzeczy wielkie, ale przyzwyczaiły mnie do wyższości. Z wiekiem stawałam coraz niżej na drabince. Tak to jest, w dzieciństwie łatwo być najwyższą osobą. Najpierw jesteś najlepszą osobą w towarzystwie, bo masz najniższy czas w biegu na 600 metrów, później twoja średnia ocen bije innych na łopatki, masz najładniejsze włosy, piersi, czy buty… Tak jest w podstawówce gimnazjum itp. W pewnym momencie zauważasz, że bycie naj nie jest już takie łatwe. Spotykasz osoby, które mają lepsze ubrania, szybciej przychodzi im nauka, ktoś kocha je - te osoby - bardziej niż Ciebie. Miliony osób i tysiące lepszych od Was, nas, mnie i Ciebie.

Moim, że włączam porównywarkę i kompleks mnie dręczy, nie czuję się gorsza. Prowadziłam długą walkę sama ze sobą. Tłumaczyłam godzinami, że każdy jest inny, ma inne możliwości, plany i cele. Co z tego, że on jedzie do Chin na dwa tygodnie, a ja tylko do Bratysławy na pół dnia. No co? Jemu zależy na tamtym, mi na tym. Aleee chwila, jeśli mi zależy na tym samym, a nie mogę tego zdobyć? Wiadomo, zaczynam zazdrościć, każdy zazdrości. Nie mówicie, że nie. Są tylko różnie odmiany zazdrości:

  • Zazdrość kurewwww*** - życzysz komuś źle, bo ma więcej, czy lepiej
  • Zazdrość ukrywana – nie powiesz, ze zazdrościsz, żeby nie sprawić przyjemności drugiej osoby
  • Zazdrość zdrowa – powiesz lub nie powiesz, ale ta zazdrość Cię zmotywuje do działania we własnej sprawie i w jakiś sposób będziesz dziękować tamtej osobie za kopa w dupę

Nauczyłam się zazdrościć zdrowo. Sukces innych osób jest dla mnie napędem, kopem z rozbiegu, który porusza kończyny do marszu, a może i sprintu. Porównywarka to najlepsze, co może mi się uruchomić w głowie. Gdyby nie ciągły kompleks tego, że za mało robię, że ktoś jest wyżej, w życiu nie zrobiłbym nic. Nie zachęcają mnie gratulacje i zdjęcia nowych miejsc na ścianach, zachęca mnie bycie lepszą. Niekoniecznie od kogoś, ale koniecznie od siebie.

To, że napisałam niekoniecznie, nie oznacza, że nie lubię być lepsza od Was. Rywalizacja to mój ulubiony sport. Skąd to się wzięło? Mam starszą siostrę, wiecie jak to jest w rodzeństwie za czasów maleńkości (tak, później wszystko się zmienia). Kopałam też piłkę przez wiele lat, a nie znam uczącego mocniej rywalizacji sportu od nogi. Bieganie? Nie Moi Drodzy, w bieganiu walczymy ze sobą, nie z kimś. Nasze nogi są przeciwnikiem, umysł i kilometry, nie faceci w ochraniaczach, czy kobiety z ciasno związanymi włosami. Sporty walki? Wydaje mi się, że tam przede wszystkim toczymy walkę z bólem.

No i co zrobiłam z tym swoim życie zapytacie, jeśli jeszcze czytacie (to już piąta strona).

Nikt mnie lubił. Problemy miałam od zawsze. Nie chodziłam na religię w przedszkolu, podstawówce i tych dalszych, dla małych dzieci to idealny punkt zaczepienia. Coś w stylu jak rudy, czy gruby. Później posiadanie własnego zdania i dużych piersi przysparzało problemów z nauczycielami. Własne zdanie, to wiadomo, ale piersi? Ubierzcie zwykłą bluzkę na ramiączka, gdy macie fajne cycki, a ubierzcie ją, gdy rozmiar wynosi max. B. Z dużymi piersiami w zwykłej koszulce będziecie wyglądać wyzywająco, a nauczyciel chętnie Was za to zjeb***, po czym wstawią uwagę za niestosowny ubiór. Wy, jeśli macie swoje zdanie, zaczniecie się kłócić i nastawiać do siebie wszystkich wokół wrogo. Później ludzie będą mogli Was (chociaż wątpię, że akurat Was, pewnie większość jest tym, co mnie brzydzi) znienawidzić za to, że nie chcecie wikłać się ich intrygi, ba, nawet za to, że nie będziecie kłamać. Dołączą do tego problemy ze znajomymi, którzy czegoś nie dostają, a bardzo chcą. Ojjj, obrażą się strasznie. Wy może też będziecie posiadać więcej niż inni, nieważne czego, rozumu, pieniędzy, czy słodycz, a już każdy wie, że więcej mieć nie można, bo wtedy pojawia się zazdrość. Nikt mnie nie lubił. Nikt, pomijając garstkę osób.

W podstawówce moje koleżanki ciągle skarżyły rodzicom, ze robię im coś, czego nie robiłam. Mama wzywana do szkoły była częściej niż rodzice najgłupszych dzieci w klasie (nauczycielu, dbaj o rozwój intelektualny, a nie o skargi nie umiejących sobie poradzić bachorów). W gimnazjum wszyscy wróżyli mi, że zajdę w ciążę przed ukończeniem szesnastu lat. Czemu? Nie kryłam się z całowaniem innego chłopaka co miesiąc. Pamiętajcie, przez całowanie nie zachodzi się w ciąże! W technikum wiele osób wróżyło mi, że nie zdam matury, że po szkole pójdę od razu do pracy (poszłam, tydzień po maturze pracowałam w dobrym hotelu i zarabiałam więcej niż wynosi najniższa krajowa). Były też fantazje, że urodzę dziecko albo zostanę alkoholiczką. Dziwne i śmieszne, ale serio tak było.

Przykro mi, że zawiodłam większość ludzi. Ciągłe problemy w szkole tylko mnie umocniały. Plotki i pomówienia uczyły dystansu. Dotarłam tutaj, patrzcie.

Skończyłam technikum, zdobyłam zawód, dostałam się na wymarzone studia, wyjechałam na Erasmusa, zwiedziłam 10 krajów. Mam pieniądze, nie jestem gruba, jeżdżę na najlepsze imprezy w kraju i zagranicą. Przeczytałam więcej książek w wieku dwudziestu dwóch lat niż większość ludzi, których znam. Mam samochód, małą kawalerkę. Tak, od rodziców, ale czy myślicie, że daliby mi to, gdybym nie zasłużyła? Gdybym była głupim, rozpieszczonym bachorem nie robiącym nic w życiu? Uwierzcie, mój Tata chociaż mnie kocha, raczej nie dawałby prezentów leniwemu darmozjadowi. Ciągle wydaje się, że to mało, nie? Włącznie porównywarkę i sprawdźcie, co  Wy zrobiliście do tego wieku, który ja mam teraz. Jeśli jesteście tymi z wyższego szczebla wiedzcie, że cały czas za Wami biegnę i jesteście moją najlepszą motywacją, dziękuję.

wy-wasze-glupie-marzenia-4dd524cf1679622

                            Pijana, bo pijana, ale przeżyłam własną studniówkę. 

Tamto już zrobiłam, a w najbliższym czasie planuję:

  • Len Faki i legendarny Instytut Energetyki w piątek, w Warszawce
  • Madryt 20 maja
  • Ateny 21 czerwca
  • Skok z 222 metrów na bungee w sierpniu
  • Wsadzić rodziców do samolotu i zobaczyć ich twarze na zdjęciach z Paryża
  • Zaliczyć drugi rok na UM
  • Nie umrzeć
  • Wiedeń w lipcu

 


Galeria zdjęć


Komentarze (0 komentarzy)


Chcesz mieć swojego własnego Erasmusowego bloga?

Jeżeli mieszkasz za granicą, jesteś zagorzałym podróżnikiem lub chcesz podzielić się informacjami o swoim mieście, stwórz własnego bloga i podziel się swoimi przygodami!

Chcę stworzyć mojego Erasmusowego bloga! →

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Proszę chwilę poczekać

Biegnij chomiku! Biegnij!