Ok, spokojnie... Przeprowadzam się do Florencji!
Cały "Erasmusowy proces" - od zadania pytania jak aplikować, aż do momentu kiedy dowiedziałam się o pozytywnym rozpatrzeniu aplikacji - był dość długi. W pewnym momencie przestałam już nawet o tym myśleć. Stan oczekiwania wydawał mi się permanentny i zakorzenił się w moje zwyczajne, codzienne życie. Gdzieś tam z tyłu głowy miałam myśl "kiedyś, gdzieś pojadę", ale nigdy nie wydawało mi się to szczególnie realne. Nie żałuję ani jednej chwili spędzonej nad dokumentami i innymi formalnościami, bo w końcu telefon z radosną wiadomością zadzwonił.
Pamiętam marcowe popołudnie. Dzień wolny od zajęć - poniedziałek. Jak zwykle swój wolny czas spędzałam na dorabianiu jako niania. Naprawdę lubiłąm tę pracę. Posadziłam malutką w krzesełku i wyjęłam słoiczek z jedzeniem. Dzwoni telefon. Super! To pewnie znowu mama dziecka... albo moja. Niechętnie podniosłam komórkę, obklejając ją przy tym niemowlęcym jedzeniem (marchewka z jabłkiem i królikiem, mniam).
Nieco zdezorientowana, niezbyt skora do rozmowy:
- Tak? ( o rany, jak ja byłam zmęczona)
- Dzień dobry, rozmawiam z Panią Darią? Dzwonię z Biura Spraw Międzynarodowych i chciałam zapytać czy byłaby Pani zainteresowana odbyciem semestru we Florencji. W ramach programu Erasmus. Pani aplikacja została właśnie przyjęta.
(CO? ŻARTUJESZ? NIE WIERZĘ? SPEŁNIA SIĘ WŁAŚNIE MOJE MARZENIE! Ok... zachowuj się normalnie... Jak dorosła, poważna osoba.)
- - Oczywiście. Tak, bardzo dziękuję.
- - W takim razie zaraz otrzyma Pani ode mnie maila ze wszystkimi niezbędnymi informacjami potrzebnymi do podjęcia dalszych kroków. Do usłyszenia.
Udało mi się. Spędzę 6 miesięcy w kraju moich marzeń. Musicie wiedzieć, że jestem świrem jeśli chodzi o Włochy. 3 lata w klasie z rozszerzonym włoskim, gdzie pokochałam wszystko co związane z Bel Paese. W klasie maturalnej wymarzyłam sobie studiowanie w Italii, jednak kiedy zeszłam na ziemię i zdałam sobie sprawę, że zwyczajnie mnie na to nie stać postanowiłam znaleźć inny sposób na dotarcie tam i spełnienie swojego marzenia. Od pierwszego semestru studiów wiedziałam, że aplikuje na Erasmusa. Zrobiłam to. Byłam naprawdę szczęśliwa. No i od razu zadzwoniłam do mamy. I wszystkich. Potem się zaczęło.
6 miesięcy do dnia 0. Wyjeżdżam 10 września.
Oczywiście, że zaczęłam myśleć o wyjeździe w ostatniej chwili. Ale o tym w następnym poście.
A dopo!
Galeria zdjęć
Chcesz mieć swojego własnego Erasmusowego bloga?
Jeżeli mieszkasz za granicą, jesteś zagorzałym podróżnikiem lub chcesz podzielić się informacjami o swoim mieście, stwórz własnego bloga i podziel się swoimi przygodami!
Chcę stworzyć mojego Erasmusowego bloga! →
Komentarze (0 komentarzy)