Pływanie w jeziorze Kierskim
Wprowadzenie
Drodzy czytelnicy tuptający za jeżem! Mam nadzieję, że macie się dobrze, przeżywacie mnóstwo przygód i nadążacie z tuptaniem. W dzisiejszym poście chciałbym opisać wyzwanie (wówczas było to wyzwanie), jakie sobie narzuciłem kilka lat temu jako ostatnie zadanie na jeden z najwyższych stopni harcerskich - stopień Harcerza Orlego.
Wyzwanie
Rzuciłem sobie na zakończenie, ostanie zadanie na jeden z harcerskich stopni, wyzwanie: Przepłynięcie wpław jeziora Kierskiego. Było to kilka lat temu.
Jezioro Kierskie jest największym jeziorem w Wielkopolsce. Jezioro ma długość ponad czterech kilometrów, linia brzegowa ma ponad dziesięć. Nad jeziorem jest mnóstwo wypożyczalni jachtów i żaglówek oraz sprzętu wodnego.
Zabezpieczenie
Jako że to był środek maja, pożyczyłem od jednego z trojaczków (pozdrawiam Karola) piankę do ochrony przed zimnem - mimo wszystko miałem płynąć kilka godzin. Z trojaczkami wynajęliśmy również na wszelii wypadek łódkę - Paweł i Karol wiosłowali, podczas gdy ja z Bergusem, który pomógł ułożyć mi próbę na stopień, płynęliśmy. Mieliśmy również dla bezpieczeństwa deski ratownicze ze sobą - tak zwane "pamele". Wynajęcie łódki kosztowało piętnaście złotych za godzinę, ale miała ona jeszcze jeden atut - prewencję. Żaglówki i motorówki z daleka widziały łódkę, potem pomarańczowe deski ratownicze i dopiero trzech pływaków - więc zawczasu omijały nas szerokim łukiem.
Płyniemy!
Na początku płynęliśmy dość wolno, ale po rozgrzaniu się pokonywaliśmy kolejne metry bez problemu. Karol zdecydował się dołączyć do nas i wskoczył do wody. Za radą Bergusa kupiliśmy również różne obrzydliwe napoje energetyczne - aby się doładować w trakcie płynięcia, kiedy człowiek nawet nie czuje, jak bardzo się poci i ile wody wydala z organizmu. Pośrodku jeziora zrobiliśmy krótki postój, unosząc się ciągle na wodzie, aby Paweł mógł zostawić łódkę i trochę sobie popływać. Najdłużej wydawało się, że zajęło nam przepłynięcie ostatnich. Były one również najbardziej niebezpiecznie ze względu na windsurfingowców serfujących po wodzie.
Płynęliśmy w sumie około czterech godzin.
Powrót na drugi brzeg
Najbardziej zabawny był powrót. Musieliśmy jakoś dostać się na drugi brzeg, na którym rozpoczęliśmy naszą przygodę. Paweł popłynął samemu łódką, aby zdążyć przed upłynięciem kolejnej godziny i nie musieć płacić kolejnych piętnastu złotych, podczas gdy ja, Karol i Bergus ruszyliśmy, w piankach i kąpielówkach, poszukać jakiegoś autobusu. Niedługo później, nadal brocząc wodą, usiedliśmy w autobusie, który zawiózł nas w okolice glównej plaży nad jeziorem Kierskim. Ludzie w autobusie jakoś nie zwracali na nas szczególnej uwagi - widocznie roznegliżowani pasażerowie korzystający z transportu miejskiego w Kiekrzu to dla nich nie była pierwszczyzna.
Co roku nad jeziorem Kierskim organizowany jest maraton pływacki, gdzie wielu pływaków naraz przepływa jezioro, a ratownicy w łódkach i motorówkach obserwują wodę.
Kiekrz
Na jednym z brzegów jeziora Kierskiego znajduje się dość dobry, czterogwaizdkowy hotel Kaskada, gdzie zwykło pracować paru znajomych ratowników wodnych. Hotel ma swoją właśna plażę.
W samym Kiekrzu warty odwiedzenia jest kościół pod wezwaniem świętego Michała Archanioła. Niedaleko kościoła znajduje się kościelna "Arka", miejsce spotkań duszpasterstwa, ale również harcówka harcerzy, harcerek i zuchów oraz zuchenek z kierskich drużyn. Warunki do przebywania na łonie natury mają idealne: lasy, pola, małe wsie, wielkie jezioro. Specjalizują się w sprawnościach wodnych, często wypływając w żaglówkach na szerokiego przestwór jeziora. W okolicach kościoła, położonego na wzgórzu, jest również duże boisko do gry w piłkę nożną - zarówno z naturalną trawą, jak i żwirowe, na którym można też grać w kosza. Zwykliśmy tam grać i w lato, i w zimę.
Nurkowanie
Niedaleko hotelu swoją działalność prowadzi przyjecial - szkoli ludzi z nurkowania. Miałem okazję też z nim ponurkować. Zazwyczaj to właśnie on lub któryś z jego kolegów czuwa nad pompami dostarczającymi tlen do jeziora Kierskiego - tak, niestety w tym jeziorze już taki system jest potrzebny.
Na obszarze należącym do mojego kumpla w wodzie, na różnej głębokości, połączone cienkimi sznurkami, są różne atrakcje zbierane po świecie: od butelki, śmietnika, skrzyni - do samochodu typu Maluch, zanurzonego na głębokości ośmiu metrów pod wodą. Z Maluchem wiąże się pewna tragiczna historia, legenda weselnej wódki.
Galeria zdjęć
Podziel się swoim Erasmusowym doświadczeniem w Poznań!
Jeżeli znasz Poznań, z perspektywy mieszkańca, podróżnika lub studenta z wymiany, podziel się swoją opinią o Poznań! Oceń różne aspekty tego miejsca i podziel się swoim doświadczeniem.
Dodaj doświadczenie →
Komentarze (0 komentarzy)