Morsowanie w jeziorze Kierskim
Wprowadzenie
Drodzy czytelnicy tuptający za jeżem! Mam nadzieję, że macie się dobrze, przeżywacie mnóstwo przygód i nadążacie z tuptaniem. W dzisiejszym poście chciałbym opisać jak mój przyjaciel strażak zgarnął mnie i zaciągnął po raz pierwszy w życiu na morsowanie w jeziorze Kierskim.
Morsowanie w jeziorze Kierskim
Wszyscy studenci przyjeżdżający do Polski i do Poznania na Erasmusa powinni wiedzieć, że od października do kwietnia, przez bite sześć miesięcy, w każdą niedzielę o godzinie jedenastej rano nad jeziorem Kierskim w Kiekrzu spotykają się morsy - szaleńcy którzy wchodzą do wody przy minusowej temperaturze powietrza i prawie zerowej wody i starają się wytrzymać jak najdłużej, hibernując swoje wnętrzności.
Mnie na morsowanie namówił znajomy strażak, Konrad, który zgarnął mnie samochodem z Wichrowego Wzgórza i, zanim zdołałem się rozmyślić, a było już trochę głupio zrezygnować. Po jakichś dwudziestu minutach jazdy byliśmy na miejscu, na plaży nad jeziorem Kierskim, gdzie już się rozgrzewały morsy - głównie mężczyźni, przeważnie z pewną masą, ale również sporo kobiet.
Zasady
- Przed wejściem do wody trzeba zrobić małą rozgrzewkę, aby krew zaczęła szybciej krązyć - bo już za chwilę całkowicie przestanie. Z Konradem po kilku ćwiczeniach i przebiegnięciu kilkuset metrów byliśmy gotowi. Ważne! Rozgrzewkę trzeba robić już w kąpielówkach.
- Trzeba zacisnąć zęby i szybko wejść do wody, nie zważając na uciekające czucie w palcach u stóp i gwałtowny ból łydek. Warto mieć na głowie czapkę, bo nad jeziorem może mocno wiać.
- Ręce, głowę i pachy najlepiej trzymać nad wodą, aby chronić węzły chłonne i zachować trochę ciepłej krwii.
- Lepiej nie kozaczyć i za długo nie być w wodzie, chociaż jest to bezpieczne, naprawdę warto zacisnąć zęby i
- Wychodząc, wypada się zanurzyć całkowicie, pamiętając o ściągnięciu przedtem czapki.
Rezultat?
Podczas wyjścia z wody jeszcze trzeba obowiązkowo zanurzyć głowę i ręce w wodzie. Potem człowiek, drżący (pierwsze stadium hipotermii, gdzie nasze mięśnie drżą, aby się rozruszać i wytworzyć trochę energii do ogrzania) i zziębnięty próbuje skostniałymi rękoma założyć ubranie i wejść jakoś do samochodu. Ale że jako pierwsze momentalnie traci się czucie w palcach u stóp, a potem w łydkach, ciężko jest prowadzić samochód. Mimo to Konrad jakoś dał radę.
Ciało jest całe czerwone i powoli wraca czucie. Czucie, nie tylko w kończynach, ale człowiek czuje, że żyje. Ponoć jest to też bardzo zdrowe.
Po więcej informacji o morsowaniu nad jeziorem Kierskim najlepiej udać się na fanpage facebookwy morsów:
Galeria zdjęć
Podziel się swoim Erasmusowym doświadczeniem w Poznań!
Jeżeli znasz Poznań, z perspektywy mieszkańca, podróżnika lub studenta z wymiany, podziel się swoją opinią o Poznań! Oceń różne aspekty tego miejsca i podziel się swoim doświadczeniem.
Dodaj doświadczenie →
Komentarze (0 komentarzy)