Have you made up your mind about your destination? The best accommodation deals are being booked fast, don’t let anyone keep ahead!

I want to find a house NOW!

2 magiczne dni w Lizbonie (dzień 1)

Opublikowane przez flag-pl Ola RR — 7 lat temu

0 Oznaczenia: flag-pt Erasmusowe doświadczenia Lizbona, Lizbona, Portugalia


"a pressa é inimiga da perfeição" (Pośpiech jest wrogiem doskonałości...)

Długo się zastanawiałam jak w ogóle wziąć się za opisanie wyjazdu do Lizbony i tak z ręką na sercu to zanim powstał ten wpis powstały cztery inne, oczywiście o Lizbonie, a tytuł był zmieniany jeszcze więcej razy. Okazuje się, że informacji jest tak dużo, że ciężko to wszystko umieścić w jednym wpisie (Znaczy wiedziałam o tym, ale nie sądziłam, że będzie tak trudno to wszystko jakoś ułożyć w logiczną całość). I idąc maksymą, którą napisałam powyżej wolałam opisać wszystko jak najdokładniej, czy jest doskonałe, hm dla mnie tak. (I kolejny raz zmieniłam tytuł, bo jednak nawet dwóch dni nie da się opisać w jednym poście).

Poza tym nie ma co ukrywać, Portugalia sama w sobie jest przepiękna, tutaj liczą się każde detale, bo wszystko zasługuje na komentarz i na zachwyt nad opisywamymi rzeczami. Dodatkowo za każdym razem kiedy już byłam pewna, że piszę o tym co powinnam natrafiałam na coś, co wydawało mi sie bardzo istotne z perspektywy osoby, która przygotowuje się do podróży w nieznane (albo trochę już znane).

W związku z czym jeśli masz do dyspozycji więcej niż jeden dzień albo więcej niż dwa dni zachęcam do przeczytania wpisu dotyczącego komunikacji miejskiej w Lizbonie, pozwoli Ci to dobrać odpowiedni bilet do Twoich potrzeb, jak to się zwykło mówić, "skoro nie widac różnicy to po co przepłacać?" - i ja się z tym zgadzam. Poza tym zachęcam również do przeczytania mojego wpisu o Karcie Turystycznej (Lisboa Card), tam wyraziłam swoją opinię na temat tej karty, jeśli uznasz, że jednak ta karta jest warta swojej ceny to śmiało (najlepiej dokonać zakupu poprzez stronę internetową lub na lotnisku). Aczkolwiek według mnie, po sprawdzeniu miejsc, które chciałam odwiedzić, zrobieniu kalkulacji porównawczej dotyczącej kosztów zakupu Lisboa Card 2 dniowej, zestawionej z samodzielnym zakupem biletów na wybrane atrakcje plus biletu na transport publiczny uważam, że nie ma sensu kupować tej karty. Jeśli jednak widzisz uzasadnienie, czekam na komentarz, bo może są jakieś bonyfikaty, których ja nie dostrzegłam i jestem zbyt stronnicza. Zachęcam również do przeczytania wpisu o początkach w Lizbonie, tam znajdziesz informacje jak dostać się do Lizbony, jak się dostać do centrum. Tutaj już przedstawię mój sposób podróżowania, który uznałam za najlepszy (ze względu na czas transportu oraz ceny). Możesz również dowiedzieć się, które dzielnice są lepsze na krótki wyjazd, czy będzie to stara dzielinica Alfamy, czy może Baixa albo Chiado, które znajdują się w centrum miasta, a może wolisz być z dala od hałasu miasta ale w nowoczesnej dzielnicy i wybierzesz Oriente. Oczywiście weź pod uwagę, że to wszystko jest tylko moją opinią i mogą być ludzie, którzy myślą w sposób odmienny, ale to jest bardzo dobre bo poszerza nasze horyzonty. A teraz do puenty.

Poniżej przedstawię plan mojego wyjazdu, może komuś się przyda.

Jedna jeszcze dygresja, w Lizbonie byłam po raz pierwszy podczas swojego Erasmusa w Porto, ale tylko na jeden dzień, w związku z czym zdecydowałam się pojechać tam po raz drugi (w tak zwanym między czasie do drugiego Erasmusa). Ogólnie to było to półtora dnia, bo przylot do Lizbony był w godzinach popołudniowych. Ale lepsze to niż nic.

Tutaj dowiesz się jak wygląda:

  1. Przylot
  2. Droga do centrum
  3. Zakwaterowanie
  4. Zakupy
  5. Plan zwiedzania
  6. Polecane miejsce na obiad
  7. Trasa zwiedzonych miejsc

Dzień 1.

W związku z tym, że obecnie mieszkam w Bristolu (Wielkiej Brytanii), szukałam lotów albo bezpośrednich albo z miast, które nie są daleko. Padło na Londyn i lotnisko w Stansted (szczerze powiedziawszy, bardzo nie lubię tego lotniska).

Nasz lot z Londyn Stansted był o 09.55, oznaczało to, że musieliśmy być już po 08:00 na lotnisku, aby się nie stresować ogromnymi kolejkami do odprawy bagażowej i kontroli paszportów, a tam zawsze są tłumy. Niestety wciąż ubolewam nad faktem, że z Bristolu do Londynu w nocy nie ma żadnych połączeń. (Osoby, które mieszkają w Anglii, pewnie wiedzą o czym mówie, tanie linie autobusowe mają taką lukę mniej więcej od 01:00 do 05:30 rano). My zdecydowaliśmy się na ostatni z dostępnych kursów (najprawdopodobniej z fimy national express lub mega bus, są to dwie firmy, z których korzystam na przemiennie). Minusem ich korzystania jest to, że dojeżdża się tylko do centrum Londynu, gdzie należy skorzystać z kolejnego autobusu, który zawiezie nas na lotnisko (są jeszcze pociągi). To według mnie jest najgorszy etap podróży, bo tak jak w miare bezproblemowo jedzie się na trasie Bristol - Londyn, tak Londyn - lotnisko w Stansted to jedna wielka porażka, tyle co stresu sie najadłam kilka razy to tylko ja wiem, przede wszystkim za sprawą gigantycznych korkow na trasie. Niestety mimo, iż nie przepadam za tym lotniskiem pozostaje ono lotniskiem skąd odlatuje wiele tanich linii a to przeważa w rozrachunku na linii lubię czy lubię.

Przylot

Nasz samolot lądował w Lizbonie (Lotnisko Humberto Delgado w Lizbonie), które jest położone mniej więcej 10 km od ścisłego centrum, o godzinie 12.45 (Adres lotniska Alameda das Comunidades Portuguesas, 1700-111 Lizbona. Po wylądowaniu przeszliśmy przez halę przylotów i po wyjściu skierowaliśmy się w prawą stronę, musieliśmy kawałek podejść aby zobaczyć zejście do metra (niestety po schodach). Po obu stronach hali znajdowały się maszyny do kupienia biletów, są one niebieskie (nawet nie wiem czy poradzić mieć ze sobą monety, czy wyliczone pieniądze, bo czasami jest jak z rosyjską ruletką, jedne przyjmują tylko monety inne tylko banknoty a inne karty kredytowe). Tutaj musieliśmy się uzbroić w cierpliwość bo ludzi było dużo, jak już przyszła nasza kolej to się okazało, że maszyna nie działa. Więc udaliśmy się do zwykłej kasy, gdzie przy okazji upewniliśmy się co do drogi. W rezultacie kupilśmy kartę Via Viagem z opcją zappingu (czyli doładowania) wyniosło nas to 10,50 euro od osoby (10 euro dołądowanie + 0,50 karta). Już tłumaczę czemu zdecydowałam się na zapping i czemu na kwotę 10 euro.

Opcja zapping pry zakupie karty Viva Viagem lub 7 Collinas daje nam możliwość podróżowania autobusami, tramwajami, windami i metrem za kwotę 1,30 euro. Aby dostać się do Sintry lub Cascais koleją podmiejską płącimy 1,85 euro. Mój rachunek był taki: muszę wydać dwa razy na transport na lotnisko 1,30 euro x 2 = 2,60 euro. Trzeci dzień pobytu chcę poświęcić na podróż do Sintry, a wrócić do Lizbony z Cascais, 1,85 euro x 2 = 3,70 euro. Czyli na bank opcja doładowania za 5 euro jest niewystarczająca, bo już mam kwotę 6,30 euro. To oznacza, że mam jeszcze do wykorzystania dwa bilety za 1,30 euro i jeśli będę potrzebowała więcej to doładuję. Należy pamiętać, że bilety są na godzinę (co również było istotną informacją).

Droga do centrum

Jak już udało nam sie wyjść cało z tej walki o bilety z tłumu innych walecznych ludzi, wróciliśmy na górę, tam nas pokierował Pan w kasie, na przystanek autobusowy. Ok i tutaj mała wzmianka, plan pierwotny zakładał, żeby skorzystać z linii autobusowej 708 (Parque Nacoes Norte - Martim Moriz), mogliśmy bez problemu skorzystać z autobusu bo mieliśmy tylko bagaże podręczne. Mieliśmy dojechać do przystanku Rua Palma, następnie przespacerować się mniej więcej 600 metrów, gdzie powiniśmy w rezultacie znaleźć się na jednym z punktów widokowych  Miradouro de Nossa Senhora do Monte (dokładny adres Largo Monte, 1170-107 Lizbona), po zrobieniu wszystkich ochów i achów i gamy zdjęć, mieliśmy się przejść do Igreja e Convento da Graça (Kościół i Klasztor Łaski Boskiej), tam niedaleko znajduje się kolejny punkt widokowy, chociaż już troche mniej popularny, niż punkt widokowy Matki Boskiej, no ale najpierw trzeba porównać, żeby ocenić więc plan był znaleźć się w punkcie widokowym Miradouro Sophia de Mello Breyner Andresen. Stamtąd mieliśmy się udać do naszego hostelu, który był w odległości mniej więcej kilometra drogi. Plan wydawał mi się idealny, bo wiedziałam, że możemy się zameldować w Hostelu po 14:00 więc akurat był to czas na jakieś drobne zwiedzanie. Niestety jak napisałam, to był plan pierwotny i stojąc na przystanku zdecydowaliśmy się go odrzucić, dlatego, że było bardzo gorąco (była druga połowa marca, ale mieszkając w Wielkiej Brytanii, słońce to już sukces), po drugie dało o sobie znać zmęcznie, jakby nie patrzeć podróż zaczeliśmy ok 1 w nocy, a dnia poprzedniego nie było czasu na drzemkę, no i ostatnia rzecz nie wiem dlaczego, ale nasze plecaki wydały się zdecydowanie za ciężkie, co najmniej jakby ktoś tam kamieni naładował. W konsekwencji zdecydowaliśmy się pojechać tym samym autobusem (708), ale wysiąść na przystanku końcowym, czyli Martim Moriz, podróż trwa mniej więcej pół godziny, nie staliśmy w żadnych korkach. Następnie udaliśmy się na Praça da Figueira (a to jest rzut beretem bo idzie się chyba z 2 minuty), gdzie znajdował sie nasz hostel.

W skrócie przedstawia się to tak:

Przylot do Lizbony -> zakup biletu na stacji metra -> powrót na przystanek autobusowy-> kurs autobusem 708 -> trasa do hostelu -> meta. Czas łączny to około 45 minut (+ 15 minut nadprogramowe, które straciliśmy na poszukiwanie hostelu).

Zakwaterowanie

Tu mieliśmy lekki problem, ze znalezieniem naszego hostelu, przeszliśmy w zdłuż i wszerz cały Praça da Figueira, poszliśmy nawet, że tak powiem za winkiel, bo może jednak coś przeoczyliśmy. Wszędzie były numerki mniejsze lub większe, ale nie nasz. Zrobiliśmy kolejne kółko oglądając mniejsze uliczki, w końcu znaleźliśmy się na rogu Praça Dom Pedro i Rua da Betesga, gdzie dostrzegliśmy policjanta. Ryzyk fizyk było trzeba zapytać, niestety mimo jego chęci (bo mówił w miare po angielsku) nie dowiedzieliśmy się niczego nowego. Zrezygnowani (chociaż ja to chyba, już byłam zdesperowana i wściekła) udaliśmy się  z powrotem w poszukiwaniu naszego noclegu. I eureka! Mijaliśmy to miejsce kilka razy, ale... nie było żadnego numerka to po pierwsze, po drugie nie wpadłam na to by czytać kartki na drzwiach (od tego momentu zaczęłam zwracać uwagę, na wszelkie detale). Okazało się, że na dole budynku, w którym znajdował się nasz hostel po jednej stronie był sklep jubilerski a po drugiej znajdowała się mała kafejka. Oczywiście hostel znajdował się na samej górze (okazuje się, że to chyba nasze przeznaczenie, zwykle lądujemy na samej górze).

Hostel (Chiado Guesthouse), znajduje się na Praça da Figueira, nº 11- 4º Esq 1100-241 Lizbona, jeśli ktoś miałby ochotę zapoznać się z ofertą tutaj podaję link http://www.chiadoguesthouse-lisbon.com/. W LIzbonie zdecydowaliśmy się na dwuosobowy pokój, ze wspólną łazienką i kuchnia do wspólnego użytku. Wiedzieliśmy, że czeka Nas kilka intensywnych dni więc nie chciałam mieć lokatorów w pokoju i później być niewyspaną. Na temat hostelu napisałam we wpisie początki w Lizbonie. Ogólnie polecam, fajny widok, szczególnie wieczorem, wygodne łóżko, no i dla mnie najlepszy z możliwych punktów jeśli chodzi o zwiedzanie. Po zameldowaniu i zadaniu kilku pytaniań do recepcjonisty udaliśmy sie do pokoju. Niestety wyczerpanie wzięło górę, pierwsze co zrobilismy to udaliśmy się w drzemkę.

Zakupy

Stwierdziliśmy, że będziemy jeść na mieście lub robić zakupy i gotować sobie w hostelu (bo jedną z moich pasji jest gotowanie, nieważne gdzie i w jakich warunkach gotować trzeba, szczególnie jeśli ma się pod ręką lokalne porodukty). Zatem gdzie najlepiej zrobić zakupy? Ja wiedziałam, z doświadczenia po erasmusie w Porto, że jedzenie smaczne i w przystępnej cenie znajde w pingo doce, a ponieważ tych sklepów jest dużo (chociaż biedronek w Polsce jeszcze więcej) to od razu wyskoczyła mi najbliższa lokalizacja. Pingo Doce znajduje sie przy Rua 1º de Dezembro 67, 1200 Lizbona, dojście do niego było banalnie proste, musieliśmy dojść na Plac Rossio, następnie musimy się znaleźć po przeciwnej stronie i wejść w wąską uliczkę, która nazywa się Calçada do Carmo a późneij skręcamy w prawo i jesteśmy. Po lewej stronie będzie Pingo Doce. Oczywiście są też inne sklepy, a jesli chodzi o takie typowe Mercado to polecam zdecydowanie wybrać się do Mercado Da Ribeira Nova (Time Out Market), ktore znajduje sie przy Av. 24 de Julho, 1200 Lizbona. To połączenie targu rybnego, rynku warzywnego, oraz ogromej przestrzeni gastronomicznej, bo znajdują się tam również restauracje (Na mnie jednak większe wrażenie zrobił targ w Barcelonie), ale mimo wszystko polecam. Po zrobieniu drobnych zakupów wróciliśmy do hostelu, żeby nie dźwigać i wyruszyliśmy zobaczyć miasto.

Zwiedzanie dzielnicy Alfamy

Ogólnie, co należy przyznać, w Lizbonie na każdym kroku są drogowskazy, pokazujące kierunek w którym znajdują się dane atrakcje turystyczne. My uznaliśmy, że popołudnie chcemy spędzić w dzielnicy Alfama, ogólnie z racji tego, że zamieszkaliśmy w ścisłym centrum zdecydowaliśmy się na wycieczkę pieszą, ale dla bardziej leniwych polecam linię tramwajową numer 28. Chociaż wchodząc po schodach zaczęłam żałować, że nie zdecydowaliśmy się na tramwaj. Jednak mimo tego było warto zadać sobie ten trud. Należy pamiętać, że Alfama jest jakby kolebką, chociaż nie jestem pewna czy to odpowiednie słowo, no ale nieważne, chodzi o to, że w Alfamie można znaleźć wiele miejsc gdzie można posłuchać Fado, zatem jeśli chcecie odpocząć napić się kawy lub kieliszka wina i posłuchać wyjątkowej muzyki to warto pomyśleć o tym miejscu. My nie skorzystaliśmy, dlatego, że ja miałam plan gdzie spędzimy pierwszą kolacje w Lizbonie. Wracając do Fado, wchodząc po schodach radzę mieć oczy wokół głowy, można natrafić na, naprawde perełki jeśli chodzi o graffiti.

Ogólnie celem naszej wędrówki w pierwszej kolejności było znaleźć się niedaleko Castelo de São Jorge (Zamek świętego Jerzego) znajduje się przy Rua de Santa Cruz, 1100-129 Lizbona. Wiedzieliśmy, że prawdopodobnie nie chcemy wejść do środka, ale jednak chcieliśmy zobaczyć chociaż mury i poczuć atmosferę. Będąc na górze (spacer zajmuje chyba nie więcej niż 5 minut z miejsca, w którym zaczeliśmy) doszliśmy do wniosku, że mogliśmy skorzystać też z opcji windy Elevador do Castelo, ale grunt to zdrowie. Po przejściu się uliczkami wokół murów zamku, obejrzeniu wszelkich możliwych straganików z pamiątkami postanowiliśmy dać ponieść się nogom. Ok wiedzieliśmy, że nawet jeśli się zgubimy to wyżej wejść się już nie da więc należy kierować się w dół. Uliczki są naprawde wąskie, pamiętam, że w Porto zastanawiałam się kto wpadł na tak szalony pomysł by tak bardzo blisko siebie budować budynki...

Punkt widokowy Miradouro das Portas do Sol

Następnym naszym punktem wycieczki okazał się punkt widokowy Miradouro das Portas do Sol (Largo Portas do Sol, 1100-411 Lizbona). Jeśli dostaliście kiedyś pocztówkę z Lizbony (i nie było na niej żółtego tramwaju nue) to z dużym prawdopodobieństwem mógł to być widok właśnie z tego miejsca. Widok na kręte uliczki usłane kamieniczkami zwieńczonymi czerwoną dachówką. W tym miejscu, jest bardzo dużo turystów, więc jeśli liczycie na jakieś romantyczne zdjęcia w tle z Alfamą, to raczej bym odradzała. Mówiąc szczerze to nawet trudno było zrobić dobre zdjęcie, bo wszędzie byli inni ludzie, którzy chcieli zrobić to samo. 

Pomijając fakt, że mieliśmy pecha i na moim planowanym nieskazitelnym zdjęciu jest żuraw (Szczecinianie powiedzą dźwigozaur), to widać właśnie uliczki w dzielnicy Alfama, na samym końcu widać kopułę Panteonu Narodowego, jak również Convento e Igreja de São Vicente de Fora (Klasztor i kościół św. Wincentego z Saragossy), również można ujrzeć Kościół świętego Stefana, widać też oczywiście rzekę Tag.

Jeśli mamy ochotę na chwilę odpoczynku jakby troszeczkę niżej znajduje się kafejka, gdzie można zamówić jakiś napój i powiedzmy w ciszy się napawać roztaczającymi widokami.

Z tego miejsca udaliśmy się prosto do Miradouro de Santa Luzia (1100-117 Lizbona), czyli drugiego punktu widokowego, właściwie to widok jest ten sam, tyle że: po pierwsze z innej perspektywy, po drugie punkt ten jest troszkę niżej w związku z czym nasza percepcja odbioru jest inna, aczkolwiek uważam, że widok był tak samo imponujący i o dziwo było trochę mniej ludzi.

Katedra Se

Następnie swoje kroki skierowaliśmy ku najpopularniejszemu i najstarszemu kościołowi, czyli Katedrze Najświętszej Maryi Panny w Lizbonie, znanej wszystkim jako Katedra Se  (Santa Maria Maior de Lisboa przy ulicy Largo da Sé Lizbona). Uważam, że ma bardzo ciekawą architekturę, takie trochę połączenie surowości ze względu na swoje potężne mury ale też delikatności ze wzgledu na rozetę z pieknymi witrażami. Katedra Se wciąż ma swój obronny charakter. Z racji tego, że wejście do Katedry Se jest darmowa, nie ma co ukrywać w środku były tłumy odwiedzających ludzi.

Ostatnim punktem wycieczki po Alfamie był Igreja de Santo António de Lisboa (Kościół Świętego Antoniego), (1100-059 Lizbona). To było miejsce, które bardzo chciałam zobaczyć chociażby dlatego, że wybranek mojego serca nosi to imię. Taka wzmianka dotycząca polskości, w tym Kościele był Jan Paweł II. Niestety Nam się nie udało wejść do środka bo byliśmy akurat w jedynym dniu kiedy Kościół był zamknięty.

Z racji tego, że trochę czasu upłynęło wiedziałam, że powoli musimy kierować się w stronę miejsca, w którym zjemy naszą obiadokolacje, jednakże nie zaszkodziło nam po drodze zerknąć na Igreja da Nossa Senhora da Conceição Velha (Rua da Alfândega 108).

Praça do Comércio

Pożegnaliśmy się z dzielnicą Alfama i dumnie wkroczyliśmy do Baixy, gdzie zaczęliśmy wędrówkę od słynnego placu Praça do Comércio(Plac Comercio znajduje sie przy Av. Infante Dom Henrique 1, 1100-016 Lizbona), zrobiliśmy zdjęcie obok Pomnika Józefa I oraz bo jakżeby inaczej na tle Łuku Triumfalnego (nie mylić z tym we Paryżu), który mieści się na Rua Augusta. Ogólnie Plac Comercio jest zawsze pełny, to takie rzekłabym miejsce zbiórek, co wydaje mi się trochę błedne, bo trudno się znaleźć.

Tak, ta mała kropka po środku chcąca mieć zdjęcie na tle Łuku Triumfalnego to ja, niestety, mój mężczyzna chyba miał trochę inną koncepcję zdjęcia niż ja.

Nut'Chiado - polecana kawiarnia

W tym momencie już nam burczało bardzo w brzuchach, pomaszerowaliśmy wzdłuż ulicy Augusta, następnie skręciliśmy w lewo w ulicę Garett i później w prawo gdzie naszym oczom ukazała się jasność! No dobra tak naprawdę to miejsce nazywa się Nut'Chiado(z racji położenia w dzielnicy Chiado) a jest to nic innego jak kawiarnia gdzie serwują dania z nutellą. Mój ukochany jest wielkim fanem nutelli, był w siódmym niebie. Ja upiekłam dwie pieczenie przy jednym ogniu, bo raz że go uszczęśliwiłam dwa, że to było miejsce bardzo blisko Windy Santa Justa. O Nutellowym raju napisałam jako jedne z miejsc, które polecam, bo polecam i to jak! W skrócie, miejsce jest niewielkie, ponieważ znajduje się tam raptem kilka stolików na krzyż oraz kilka miejsc na stołkach barowych. Nie jest to miejsce, gdzie będziesz mógł poczytać książke, bo zwyczajnie możesz nie mieć miejsca. Nam się udało, ale pewnie dlatego, że już wymownie patrzyłam na parę, która skończyła jeść i patrzyła się w swoje telefony. Niestety miejsce to nie posiada strony internetowe i nie ma tam internetu darmowego, jest za to pełno pyszności. Ceny według mnie są porównywalne jak w innych kawiarniach, zaczynają się mniej więcej od dwóch euro a kończą mniej więcej na 12 euro, w grę wchodzi tylko deser. Jednakże obecnie mając porównanie tego co jadłam w Lizbonie z typowym belgijskim gofrem, mam jednak wrażenie, że belgijskie są odrobinę lepsze. Wszystko w Nut"Chiado robione jest na bieżąco więc nie ma obawy, że dostaniesz coś starego, co w moich oczach jest bardzo na plus. Możesz wybrać pomiędzy: goframi, naleśnikami, rogalikami, mini pączkami, churros oraz czekoladowym kebabem. Każda z tych opcji oferuje dobranie dodatków według Twoich indywidualnych potrzeb, może to być tylko cukier puder, albo sama nutella. Możesz też poszaleć i skomponować danie z gałką lodów albo odrobiną świeżych owoców. Jeśli jesteś łasuchem możesz sobie zażyczyć wszystkie te dodatki polać bitą śmietanę, posypać posypką oraz zwieńczyć swoje danie sosem czekololadowym (ale gwarantuję Ci, że nie będziesz w stanie tego zjeść).

Jeśli stwierdzisz, że masz ochotę się tam wybrać to, tutaj jest adres Calçada Sacramento, 20 1200-393 Lizbona.

Mówiąc szczerze, po tym posiłku nie mieliśmy ochoty na dalsze zwiedzanie, pochodziliśmy jeszcze po dzielnicy Chiado po czym postanowiliśmy na chwilę wrócić do hostelu (naprawdę nie przywykliśmy do tego, że jest tak ciepło - pominę fakt, że towarzysz mojej podróży to Włoch).

Rua Augusta

Po półgodzinnym odpoczynku postanowiliśmy zobaczyć jak wygląda nocne życie w Lizbonie, poza tym to była jedyna okazja, ze względu na to, że następnego dnia wiedzieliśmy, że musimy położyc się odrobinę wcześniej spać bo czekała nas wycieczka do Sintry a dzień później podróż do Porto. Skierowaliśmy się w stronę rua Augusta, bo tam jest najwięcej restauracji, pubów i kafejek, nie ukrywam, że ludzi było dużo choć w większości byli to mieszkańcy Lizbony. Wróciliśmy raz jeszcze na Plac Comercio, ale tym razem doszliśmy aż do końca, do miejsca gdzie przybijają promy. Poziom rzeki Tag wydawał mi sie nawet całkiem wysoki jak spojrzałam na będące tam schodki. Rozkoszowaliśmy sie pięknym, wieczornym krajobrazem rozpozcierającym przed nami, z jednej strony była rzeka Tag i migające małe światełka po drugiej stronie rzeki wskazujące, że miasta tam również żyją, z drugiej strony obserwowaliśmy pieknie oświetlony Łuk Triumfalny i tętnicą swoim życiem Lizboną, gdzie nikt się nie spieszy.

Wracając przystaneliśmy na Praça da Figueira, bo tego dnia było tam pełno mniejszych i większych stoisk z lokalnymi wyrobami portugalskimi oraz produktami do kupienia. Znajdowały się tam również stoiska gdzie serwowano jedzenie, nawet klasyczne kiełbasy;). Zapachy jakie się tam mieszały, delikatrzie drażniły nasze zwysły smaku i powonienia.

Będąc w hostelu otworzyliśmy butelkę wina i ogromny słoik tremocos, usiedliśmy na balkonie i obserwowaliśmy toczące się życie w Lizbonie. Omawiając przy okazji plan na kolejny dzień.


Galeria zdjęć


Podziel się swoim Erasmusowym doświadczeniem w Lizbona!

Jeżeli znasz Lizbona, z perspektywy mieszkańca, podróżnika lub studenta z wymiany, podziel się swoją opinią o Lizbona! Oceń różne aspekty tego miejsca i podziel się swoim doświadczeniem.

Dodaj doświadczenie →

Komentarze (0 komentarzy)



Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Proszę chwilę poczekać

Biegnij chomiku! Biegnij!