Pierwszy twistak w życiu :)

Opublikowane przez flag-xx Usuario Anónimo — 5 lat temu

Blog: W ciuciubabkę z czasem...
Oznaczenia: flag-cz Erasmusowy blog Brno, Brno, Czechy

No i walczymy o zaliczenia

To chyba jeszcze nie jest ten poziom desperacji, żeby zacząć się uczyć. Egzamin jest trzydziestego. Jest dwudziesty czwarty. Swoją naukę zaczęłam co prawda już w weekend… - wypożyczeniem książek. Jedną napoczęłam, z drugą jestem w połowie, reszty jeszcze nawet nie wybrałam, no i dalej nie mam żadnych notatek z historii literatury. Nic nie wiem. Nic. Na ostatni egzamin z światowej wiedziałam o wiele więcej…, a i tak dostałam tylko B. Też tak macie, że ostatniego dnia uczycie się najwięcej? Tylko, że w tym przypadku to może nie starczyć. Próbuję też w dalszym ciągu przeanalizować trzy strony opowiadania Jergowića. Problem jest taki, że jeżeli chodzi o współczesnych chorwackich pisarzy to w necie nie ma zbyt wiele, nie masz też zbyt dużo dostępnych przekładów na polski. Jeżeli ktoś ma polską wersję „Fotografii” lub zna jakieś fajnie artykułu – w jakimkolwiek słowiańskim języku (poza ruskim) to proszę o pomoc. Zaczynam rozumieć wszystko ponad językowo (czy jakoś tak) – ostatnio czytałam serbską poezję z całkiem dobrym skutkiem. Te słowiańskie języki to nawet wam powiem ciekawa sprawa.

Ale muszę przyznać, że jestem do przodu. W tamtym semestrze jeszcze w połowie sesji leżałam i kwiczałam. Teraz mam już zalki z trzech przedmiotów i (UWAGA! UWAGA!) A z pozytywizmu i młodej Polski. Ciekawe na jakim etapie jest ocenianie mojej pracy rocznej… Może warto by jakoś niedługo odezwać się do swoich wykładowców w Polsce. O upewnienie się czy wszystko wpisane, czy nie. Ostatnio dostałam dwóję z romantyzmu, na który nie chodziłam… Na UG raczej nie warto zostawiać takich spraw samym sobie. Przy wymianie mailowej na temat współpracy międzyuczelnianej z moją koordynatorką z UG pozwoliłam sobie wspomnieć o możliwości wymiany innej niż Erasmus. Na początku semestru, studenci drugiego roku z Brna pojechali bodajże do Wrocławia na tydzień czy dwa. Oczywiście w planie wycieczki, ale poza tym uczęszczali na zajęcia na uczelnię. Zastanawiałam się, jak można by utworzyć takie połączenie z Gdańskiem i to w ten sposób, aby moi koledzy z filologii polskiej też na tym zyskali. Jest to oferta może bardziej dla bohemistów, ale na pewno dałoby się stworzyć jakiś taki program, który można by zaprezentować dla polskiej lub mieszanej grupy studentów. Na przykład jakieś międzynarodowe  targi slawistyczne?

Pora  szukać lokum

Tak, zostało jeszcze półtorej miesiąca. Mam jeszcze od cholery roboty w Brnie. Ale należy w końcu przestać się oszukiwać – mój czas tutaj dobiega końca. Męczy mnie to. Co roku zmieniam swój świat, do którego zdążyłam przywyknąć, na jakiś inny. I to wcale nie dlatego, że mój świat mi się nie podoba, tylko dlatego, że większość rzeczy na tych świecie jest ulotnych, krótkotrwałych, etapowych. Boję się myśli, że za chwilę muszę wziąć psiura, walizki i znów biegać po pociągać, ruchomych schodach, spieszyć się, pakować. Potem pojechać do mam (teściowej i mamy), zabrać swoje rzeczy ułożyć się w nowym mieszkaniu, które niedługo znowu przyjdzie mi opuścić, gdy – oby to wyszło – będę wracać do Czech na magisterkę – BŁAGAM NIECH TO WSZYSTKO WYJDZIE. Jestem człowiekiem, który lubi mieć plan. Dobrze jest wtedy, gdy plany idą po myśli… czyli rzadko.

Tymczasem zaczęłam się powoli interesować stronkami z mieszkaniami do wynajęcia. Chciałam wynajmować mieszkanie sama, ale koniec końców pozwoliłam sobie także napisać ogłoszenie na grupie naszego roku. Raczej nikt nie będzie szukał współlokatorki, – i to jeszcze z psiurem, na początku lipca – ale kto nie ryzykuje, nie zyskuje. A współlokator szukam, bo mieszkania drogie. Nawet założywszy, że znajdziesz coś za osiem stówek, to zwykle jest to małe paskudne, a w pakiecie jeszcze dalsze cztery stówki (lub więcej) opłat, czynszów, itd. Co za świat. TO MIESIĘCZNA NAJNIŻSZA KRAJOWA! Dobrze, że zarabiam o wiele więcej… Ale wciąż człowiekowi się to nie uśmiecha – wywalać tyle pieniędzy i to jeszcze nie za willę z jacuzzi. Rozumiecie? Nie płacicie za standard, lokalizację, itd. Płacicie za sam fakt, że w ogóle macie dach nad głową. Ceny w porównaniu do zarobków są horrendalnie wysokie. Zresztą jak się rozglądałam, to teraz już nawet małe klitki – pokoje – wynajmuje się za takie kwoty i wyższe. To zresztą wcale się nie zmieniło od tamtego roku, mimo to wciąż jestem w szoku. Wszyscy z siebie tak zdzierają te hajsy.

Póki co znalazłam dwie kawalerki, za które jeżeli będę oszczędna to zapłacę właśnie około 1200 miesięcznie. A gdzie tu jeszcze jedzenie, lekarze, jakieś rozrywki? Już wiem, czemu studenci dużo piją na chacie – domówki – na nic innego nas nie stać. Dlatego właśnie opłaca się wynajmować z kimś, ale tego kogoś należy dobrze znać, a i gdy się dobrze znacie, to bywa ciężko. Do tej pory mieszkałam na sześciu mieszkaniach – najkrócej miesiąc. Dobrze to mi się mieszkało z Dianą i Michałem, i z Choskimi i Sandrą, ale tam nikt sobie w paradę nie wchodził – ot, takie punk mieszkanie. Teraz jest siódme. Boże, jaka ja jestem już stara – no i mam dość. Chce być ja i pies. I ewentualni ludzie, których zaproszę. Nikt więcej. Nikt kto mi każe zamykać drzwi od sypialni, bo film oglądam, wyjść z kuchni, bo miejsca nie ma, wyrzuca mi pranie na okurzone szafki, bo chce sobie wyprać –NIKT, NIKT, NIKT! Lub ewentualnie jakiś ziomeczek albo ziomalka, których akceptuję i nie urwę im głowy… i oby lubili psy. Póki co czekam na maile zwrotne od tych właścicieli, jak coś się uda, to można by kombinować.

Pierwszy twistak w życiu :)

Poza tortillami robimy też rzeźbę

Wielki come back na treningi. Jestem już tak ponaciągana, powyciągana, mam zakwasy i boli, boli, że nawet večka z prawej strony nie mogę zrobić. To musi być dopiero stan, co? Po powrocie więcej chodziłam sobie na open studio i dalej rzeźbiłam to swoje niewiadomo co. Jest plus – są postępy… tj. choreo zaczyna wyglądać jak choreo a nie podskakiwanie w miejscu bez ładu i składu. Nawet Lucka mówiła, że już lepiej mi idzie na contempole z czego zrozumiały wniosek – dzidzia uczy się tańczyć. I idzie jej to coraz lepiej. Jeżeli ktoś rusza się jak słoń z czterema nogami w gipsie – tak jak ja wcześniej – stanowczo polecam takie zajęcia. Choreografia nie tylko trenuje pamięć, ale także jak już do niej  przywykniecie, zaczniecie myśleć o tym jak wyglądacie, gdy coś robicie.

Pierwszy twistak w życiu :)

No i nauczyłam się antyspinu - nie to nie to, ale też jest super. Dzięki Kasieńko. Jak wrócę do Gdańska, trzeba będzie się wziąć z jakieś treningi.

W niedziele okazało się, że w końcu znalazłam środek na te swoje wiecznie zjeżdżające z rury łapy. Znalazłam magnesię idealną - polecam singing rock w płynie. Czarna tubka. Co prawda musiałam ją zamówić z neta i będę czekać do trzech dni, muszę też zapłacić prawie równowartość przesyłki za dowóz, ale co tam. W niedzielę wreszcie zrobiłam twistaka. Teraz nic nie będzie w stanie mnie zatrzymać – chyba, że będę musiała się do niego dostać z ziemi… Po powrocie do Polski siłownia, zajęcia i jedziemy z tym koksem. Plany wielkie, ból w zadku i łapach jeszcze większy. Ale to się opłaci. Na następne mistrzostwa się chociażby doczołgam, ale będę tam! xD

Pierwszy twistak w życiu :)

Fireshow na panieńskim. Na ślubie też kręciliśmy, ale ledami. Dzieciaki miały frajdę.

Urodzinkowo

Wreszcie, nareszcie – doczekaliśmy do tego dnia. Marcelowe urodziny. Prezent jest, hajs na urodzinowego burgera też, teraz trzeba wytrzymać do jutrzejszego wieczoru. Wszystko zaplanowane, przygotowane. Już nie mogę się doczekać! Zupełnie jakby to były moje urodziny. Uwielbiam robić innym przyjemność. To znaczy tym, których lubię – innych mam głęboko w d****. Taka zła jestem.  Kupując zresztą prezent dla Marcela, kupiłam też coś dla siebie, bo nie mogłam wrócić z miasta z poczuciem, że zrobiłam coś dla kogoś, a dla siebie to już nie. Jestem okropna.

Nasza przedurodzinkowa wyprawa na rolki z Kasią niestety się nieudała. Łało jak z cebra, a po 18 oczywiście co? Słoneczko…. Ale było już za późno na reaktywację planów, zresztą kto by chciał i tak siedzieć na dworze w taką pogodę, gdy wszystko mokre i brrrr. Przeniesie się to… może na weekend. Doszłam do wniosku, że ewentualne imprezowanie odpuszczę sobie przed tym egzaminem. Jest to jedyny przedmiot, na który nic nie wiem i nie jestem przygotowana.

Pierwszy twistak w życiu :)

Biblioteka to mój dom

Od niedawna wiem, że rzeczywiście tam jakoś wszystko łatwiej wchodzi do głowy. Przesiaduje tam tyle ludzi i widzę takie miny pełne rozpaczy, że czasami mam ochotę wybuchnąć śmiechem…, ale potem zdaję sobie sprawę, że mam podobną, gdy przez półtorej godziny przewijam serbskie wiersze i nie znajduję tego, który mnie interesuje.

Pierwszy twistak w życiu :)

W niedzielę tak się zasiedziałam, że nawet nie zauważyłam, że wszyscy już wyszli, bo jest piąta i zamykają bibliotekę. Tymczasem pies wręcz przeciwnie im więcej jestem w domu, tym bardziej smutnym spojrzeniem mnie częstuje, gdy wychodzę na trzy godzinki. A mi rzeczywiście ciężko przychodzi ta nauka w domu. Lepiej być w jakimś innym miejscu. Ostatnio wzięliśmy z piesełem kocyk, piwko i książkę i opalaliśmy się na wybiegu dla psów. Co prawda Loki uciekł w krzaki, w cień, a jak już wyszedł to wychlał całą wodę w pięć minut i przy akompaniamencie jego dyszenia, przeczytałam pięć stron i wróciliśmy do domu. Ale ostatecznie naprawdę lepiej się uczy, gdy jest się w jakimś innym środowisku. Co prawda i w domu się da jak trzeba – dowiodłam tego w poprzednim semestrze. Ale chyba wchodzi o łatwiej jak masz jakieś świeże otoczenie?

Ja wstawiam fotki z fire show z panieńskiego, fotki z przygotowań do wesela. W głównej roli ja walcząca z kwiatkiem dla szwagra.

 

Pierwszy twistak w życiu :)

Jeszcze wesoło i z przekonaniem, że da się to zrobić...

Wkurw - no jak to się robi?!

Pierwszy twistak w życiu :)

Ile się trzeba było namęczyć, żeby ten gorset siedział na swoim miejscu i nie było żadnych pofałdowań.

Pierwszy twistak w życiu :)

Nie mam bladego pojęcia z czego się smiałyśmy, bo wszyscy byli wtedy wyjątkowo nerwowoi.

Pierwszy twistak w życiu :)

Pierwszy twistak w życiu :)

Mina w stylu - nigdy mi się nie uda..., ale to z tyłu, to nie będzie wiedziała xD


Galeria zdjęć


Komentarze (0 komentarzy)


Chcesz mieć swojego własnego Erasmusowego bloga?

Jeżeli mieszkasz za granicą, jesteś zagorzałym podróżnikiem lub chcesz podzielić się informacjami o swoim mieście, stwórz własnego bloga i podziel się swoimi przygodami!

Chcę stworzyć mojego Erasmusowego bloga! →

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Proszę chwilę poczekać

Biegnij chomiku! Biegnij!